No to w drogę!

Podróże dla singli, znajomych i rodzin! Dla każdego!

  • Europa
    • Anglia
    • Austria
    • Bornholm
    • Czarnogóra
    • Francja
    • Grecja
    • Holandia
    • Hiszpania
    • Lichtenstien
    • Litwa
    • Malta
    • Monako
    • Portugalia
    • Szwajcaria
    • Szkocja
    • Szwecja
    • Ukraina
  • Azja
    • Tajlandia
    • Chiny
  • Afryka
    • Maroko
  • Ameryka Północna
    • USA - Chicago
    • USA - Las Vegas
    • USA - Los Angeles
    • USA - Nowy Jork
    • USA - San Diego
    • USA - San Francisco
  • Australia i Oceania
    • Australia
      • Daintree
      • Góry Błękitne
      • Melbourne: Brighton Beach
      • Sydney
      • Uluru i Kata Tjuta
      • Wielka Rafa Koralowa
    • Nowa Zelandia
      • Hobbiton
      • Rotorua
      • Tongariro Alpine Crossing
  • Polska
Wiele osób, kiedy słyszy Bangkok myśli "ja tam nigdy nie pojadę". Tajlandia dla wielu osób jest cały czas zbyt odległym krajem, miejscem nie do zdobycia. Wolą jechać gdzieś bliżej: Barcelona, Paryż, Londyn, bo niby łatwiej zorganizować podróż. To nie prawda! Zorganizowanie wycieczki do Tajlandii, jest dziecinnie proste! Na szczególną uwagę zasługuje Bangkok, o którym pisałam już trochę tutaj. Warto jednak bardziej szczegółowo pochylić się nad tym miastem, bo naprawdę jest to miejsce do którego chce się wracać! I dla wszystkich! :) 
Dlaczego ja pokochałam Bangkok? O tym w tym wpisie, zdjęciach i króciutkim video. Zaczynamy!

Bangkok jest pełen sprzeczności. Z jednej strony jest to pełne dynamiki, zdawałoby się żyjące przez 24h miasto, z drugiej strony nikt się nie spieszy. Życie szczególnie lokalnych ludzi toczy się powolnym, wszystkim znanym rytmem - wstają rano, rozstawiają swoje kramy, chowają swoje kramy w największy upał, rozstawiają na powrót wieczorem.

Mimo wszechobecnych sklepów 7/11 można napotkać te bardziej tradycyjne, rodzinne sklepy

Składam, rozkładam, składam, rozkładam - rutyna straganiarzy nikogo tu nie dziwi
Ale Bangkok to również miasto 1001 kabli. Tu zdawać by się mogło nikt nie dba o bezpieczeństwo. Cała "konstrukcja" elektryczna jest tu zupełnie nieprzemyślana (zresztą to powtarza się również w całej Tajlandii). Coś nie działa? Doczepmy kolejny kabelek i jeszcze jeden, i kolejny. Czysty artyzm. Jednak całe szczęście można ich dotknąć - są izolowane, więc nikt życia nie straci ;).


Bieda i bogactwo, bogactwo i bieda. Znów te kontrasty. Obok niezwykłych drapaczy chmur w ilości jakiej w Warszawie nawet nie doświadczysz, slumsy, ubodzy, mieszkania na łódkach czy ulicach. Zadziwiające jest to, że nie boisz się przechodzić nawet przez te gorsze ulice. Może czasami ktoś Cię zaczepi, poprosi o parę groszy i bardzo często będzie to dziecko, jednak na pewno nie doświadczysz agresji, a uśmiechu lub pogodnego machnięcia ręką.

Niektórzy mieszkają na wodzie

Warunki w domach na wodzie nie są zbyt dobre
Kobiety rządzą w Bangkoku. Niestety jest to stwierdzenie dosyć ironiczne. Rządzą jeżeli chodzi o pracę na straganach. To one wykonują najcięższą pracę na stoiskach z jedzeniem. Rozkładają, składają, gotują, zmywają. Co robią mężczyźni? Leżą na leżakach lub krawężnikach ucinając sobie drzemkę. Bo po co harować jak mają obok służbę?



Bangkok nocą żyje i jest niesamowicie bezpieczny! Wielu turystów podkreśla ilość szczurów i karaluchów, która wychodzi nocą w Bangkoku. Ja, która ekstremalnie brzydzę się wszelkich pająków, robali, szczurów itp. też oczywiście się bałam. Jednak żadne z tych stworzeń nawet mnie nie dotknęło (przynajmniej o tym nie wiem :P). Warto więc wysunąć nocą stopę z bezpiecznego, idealnego hotelu i skosztować prawdziwego bangkokskiego życia. A Bangkok nocą zdumiewa, zachwyca, rozkochuje w sobie:) W tym mieście nie można się nudzić - szczególnie nocą! I nie chodzi o jakiś ping pong show, czy sexturystykę, chociaż pewnie wiele osób jedzie tam w tym celu. Tam nocą niesamowite jest wszystko: od podróży autobusem miejskim przez niekończące się nawet nocą korki, pełne ludzi China Town, backpackerską Khao San Road, po niezwykle sympatycznych lokalsów, którzy wiedząc, że turyści nie dają rady za dnia z upałami, wychodzą na ulice właśnie nocą. 
Nie umiem nawet tego klimatu opisać. Obejrzyjcie krótkie video i kilka fotek, a może dacie się przekonać ;)







Bangkok, każdy da radę - informacje praktyczne
Wychodzimy z lotniska, a raczej zjeżdżamy na najniższe piętro lotniska, by złapać świetny środek transportu - Airport City Line - nie ma możliwości nietrafienia - lotnisko jest świetnie oznaczone, więc bez problemu znajdziecie pociąg do Bangkoku. Omijacie w ten sposób wszystkie płatne autostrady, no i jesteście w centrum w 30 minut, a to w Bangkoku naprawdę jest osiągnięciem. Z centrum można podjechać gdziekolwiek taksówką, które są bardzo tanie.

Jeżeli chodzi o noclegi, to bardzo łatwo jest znaleźć hotel z basenem na dachu za 30-40 zł za noc na serwisach typu booking.com czy  agoda.com. Airbnb moim zdaniem tym razem się nie sprawdzi, bo hotele wychodzą o wiele taniej niż prywatne kwatery. Dodatkowo serwisy te podają nazwy hoteli w lokalnym języku, co bardzo przydaje się w taksówce - nawet nie trzeba nic mówić - wystarczy pokazać adres taxówkarzowi i jesteśmy na miejscu (angielski na niewiele się zda, bo nikt tam po angielsku prawie nie mówi).
Niedawno pisałam niezbyt pochlebnie o plażowaniu na Malcie. Dlaczego odradzałam tę formę na aktywności na wyspie możecie przeczytać tutaj. Nie oznacza to jednak, że uważam wakacje na Malcie to strata pieniędzy. Wręcz przeciwnie! Malta jest niesamowicie pięknym i malowniczym miejscem. Trzeba jednak wiedzieć co i jak, żeby Wasze wakacje stały się wymarzonym rajem.


Jak zaplanować podróż?
Przede wszystkim warto pamiętać, że Malta jest wyspą i to niezbyt dużą (wielkości naszego Krakowa). Wyjazd na Maltę na własną rękę - "by pozwiedzać" - na ponad tydzień moim zdaniem mija się z celem. Oczywiście, nie mówię tutaj o wyjazdach typu językowe, które są częstym sposobem łączenia przyjemnego z pożytecznym na Malcie i nawet powinny trwać dłużej. Chodzi mi o typowo prywatne wakacje na własną rękę. W takim przypadku tydzień wystarczy.

Gdzie się zatrzymać
Nie przepadam za oklepanymi miejscami pełnymi turystów. A już najbardziej w świecie nienawidzę hoteli. Kiedy istnieje tylko możliwość, bo wiadomo że nie zawsze jest, staram się mieszkać u lokalsów, żeby poznać kulturę i klimat danego miejsca. Z całą pewnością mogę polecić na Malcie Mdinę położoną w centralnej części wyspy. Co prawda to małe, średniowieczne miasteczko nie leży nad morzem więc codziennie trzeba dojeżdżać autobusem, jednak jest naprawdę klimatyczne, a ponieważ Mdina położona jest na górze, roztacza się stąd niezapomniany widok na całą wyspę. 

Widok z Mdiny na wyspę
Malta nocą
Malta jest piękna!
No właśnie. I dlatego warto tam jechać! Piękne jest tam wszystko: miasta, kościoły, jaskinie, skały... no może z wyjątkiem plaż o których już pisałam ;)
Moim ulubionym miastem jest oczywiście stolica, czyli Valletta. Nie bez powodu to miasto zostały wpisane na listę UNESCO. Już sam spacer wąskimi uliczkami sprawia, że zakochujesz się w tym mieście od pierwszego wejrzenia. Na pewno warto zobaczyć Górny Ogród Barakka, Dzwon Wolności, by pstryknać na Fejsa parę fajnych fotek, wszystkie "oberże" związane z Kawalerami Maltańskimi, czy katedrę św Jana i wiele wiele innych. Fajną kompilację atrakcji Valetty razem z przydatną mapką znajdziecie na maltaigozo.pl

Wystarczy przejść przez bramę Valletty i już jest się w raju

Klimatyczne uliczki Valletty

Valletta otoczona jest murami obronnymi

Po drugie - Lazurowe Okno na pobliskim Gozo - dla jednych poprostu skała klifowa obłożona turystami, a dla mnie niesamowite, pełne klimatu miejsce. I to nie tylko ze względu na samo Okno jak również i na otoczenie - wapienne dziury w skałach. Jeżeli chcecie zobaczyć to cudo, to radzę się pośpieszyć! Skała zaczyna się kruszyć i podobno za kilka lat ma całkowicie zniknąć :(

Niesamowite Azure Window
Sąsiedztwo Lazurowego Okna zapiera dech w piersiach
 No właśnie Malta to też przepiękne jaskinie i rzeźby skalne. Wypływając na Comino jest tego mnóstwo, a prawie każda z miejscowych wycieczek organizuje objazdówkę w drodze powrotnej z Blue Lagoony.
 



Cenne rady
  • Urokiem, albo zmorą Malty są conocne pokazy fajerwerków. Nie są one w żadnym razie podobne do naszych polskich pokazów, które trwają maksymalnie 10 minut. Tam jak się bawią to pełną parą! I tak pokazy sięgają czasami do godziny. Non stop wystrzały. Fajne jest to pierwszej, nocy, fajne drugiej, jednak trzeciej zaczyna to być już irytujące. Dla bardziej rozdrażnionych polecam zatyczki do uszu ;)
  • Przyzwyczajeni do picia wody z kranu? Nie róbcie tego na Malcie! Ponieważ woda jest wydobywana prosto z morza i odsalana, może być zabójstwem dla Waszych żołądków (dla mojego była). Głupia ja! Wodę z kranów można pić tylko po przegotowaniu. A najlepiej kupujcie butelkowaną.
  • Malta jest jednym z tych krajów, gdzie nie trzeba się martwić o transport. Sieć komunikacyjna jest tam doskonale rozwinięta. Do każdego niemal miejsca można dojechać bez problemu autobusem. Mimo iż j ceny biletów poszły w górę, to i tak ten środek transportu jest naprawdę wygodny. Wszystko o autobusach na Malcie możecie przeczytać na oficjalnej stronie Malta Public Transport.



    No to co zachęciłam? Jakie jeszcze miejsca polecacie na Malcie? Zapraszam do komentowania, bo więcej wpisów o Malcie na razie nie będzie. Wyspa mała, a i tak zajęłam się nią dwukrotnie.

    Piątulka!
Ten post zapewne wywoła sporo zamieszania i oburzenia wśród miłośników leniwych podroży. "Byłam na Malcie" brzmi bowiem bardzo dumnie w ustach wielu turystów. Nic więc dziwnego, że pierwszym miejscem zastępczym, które przyszło mi do głowy po wybuchu walk w Izraelu (Ryanair się postarał i zagwarantował bezkosztową zmianę destynacji) była Malta. Piękne, szerokie plaże, czysta woda, niebiańska laguna... tak właśnie wyobrażałam sobie swoje wymarzone wakacje. Obecnie bardzo łatwo złapać tani bilet na Maltę. Tylko jaka jest prawda? Czy wymarzone wakacje nie skończą się rozczarowaniem?


Malta to wyspa na Morzu Śródziemnym pomiędzy Europą, a Afryką na którą można również dotrzeć promem z Sycylii. Jakby wielu mogło się wydawać - dwie godzinki i jesteś w raju. I tu zaczynam psuć zabawę...Liczne portale określają Maltę jako raj dla miłośników plażowania. Woda jest czysta - to fakt. Jednak plaże na Malcie nie są tak piękne jak się wszystkim wydaje. Według mnie, jeżeli nastawiacie się na grube plażowanie jedźcie do Krynicy Morskiej lub Władysławowa. Na pewno, nawet wśród gąszczu parawanów, znajdziecie więcej miejsca niż na Malcie. Plaże na Malcie można opisać trzema słowami: MAŁE, ZATŁOCZONE I NIEZADOWALAJĄCE.
Żródło: maltaigozo.pl
Zacznę od najbardziej znanej w tym rejonie plaży czyli Blue Lagoon. Jest to plaża na pobliskiej wyspie Comino, na którą dostać się możecie z Cirkewwa (rozkład promów znajdziecie tutaj: http://www.cominoferries.com). Nie dajcie się nabrać na naciągaczy, którzy stoją przed terminalem. Policzą Was pięć razy drożej. Udajcie się bezpośrednio do terminala i tam kupcie bilet.
Wracając do plaży - plaża ta jest uznawana za najpiękniejsze miejsce w rejonie. To prawda - woda jest niesamowicie czysta, w końcu to błękitna laguna. Niestety liczba turystów i mało miejsca odbierają wszelką przyjemność. Dosłownie nie ma się gdzie położyć. Plażę tą nie można nawet nazwać kamienistą. Tam nie ma żadnej plaży. Dobrze, że razem z moją mamcią  wyruszyłyśmy najwcześniejszym promem - dzięki temu złapałyśmy ostatni wolny głaz (a później cały dzień wymieniałyśmy się "na kąpanie"- jedna osoba się kąpała, druga pilnowała naszego kawałka skały). Oprócz położenia się na skale możemy jeszcze wynająć leżaki, które rozchodzą się w ekspresowym tempie i są strasznie drogie. Poza tymi dwiema możliwościami nie mamy zbytniego wyboru.

Rankiem da radę znaleźć wolne skały, później jest to już ciężkie

Woda jest błękitna. Miejsca na "plaży" brak. Turyści często płyną w pław na pobliskie skałki, gdzie jest ciut więcej miejsca.
Z braku miejsca na dolnych partiach  "plaży"turyści zaczęli się przenosić na górę wyspy

Plażowicze z oddali
Jedyne czego nie mogę odmówić to widoków, które są naprawdę warte zobaczenia. Poszarpane skały, lazurowa woda sprawiają, że Comino naprawdę jest pięknie :)!




Niestety inne plaże nie są wcale lepsze. Ze świecą szukać wygodnej plaży na Malcie. Najlepszą, jaką udało się nam znaleźć była Golden Bay. Co prawda musiałyśmy dojechać najpierw autobusem, później przejść spory kawałek od Cirkewwa, a z powrotem wracać stopem (tak, tak nie każdy może się pochwalić autostopem z mamą, a ja mam tak cudowną mamę, że mogę :) ), ale było warto. Miejsca jak wszędzie - mało. Człowiek na człowieku. Ale za to obecność malowniczych skał oraz  rzadko spotykany na Malcie piasek, sprawiały, że ta plaża jakoś uszła.

Żródło: www.locationmalte.com

Niestety były też plaże naprawdę TRAGICZNE i to niestety bardzo często. Moja "ulubiona" plaża to ta w samym centrum turystycznego piekła - St. George's bay. Ilość sklepów i centrów handlowych w miejscowości St. Julian sprawiły, że rząd Malty parę lat temu zdecydował się zlikwidować kamienisty brzeg i utworzyć sztuczną, piaskową plażę, żeby leniwi turyści nie musieli za daleko jeździć. Moim zdaniem udało im się to z marnym skutkiem, a raczej wcale się nie udało.



Jak widać nasze wyobrażenie o wakacjach na Malcie może się różnic od rzeczywistości.
Czy warto zatem jechać na Maltę?
Warto, ale z zupełnie innych powodów. Jakich?

O tym już niebawem :)
Piątulka!

Podobał Ci się wpis? Nie zgadzasz się z moją opinią? Zostaw komentarz :)
Dzisiaj po pracy spotkało mnie dosyć specyficzne zdarzenie. Mianowicie, podczas zakupów w jednej z sieciówek zauważyłam, że jeden z mężczyzn w bardzo dużej marynarce nerwowo się zachowuje. W pewnej chwili spos
trzegłam, że ładuje pod marynarkę rzeczy ze sklepu. Ponieważ zazwyczaj jestem dosyć spontaniczna i najpierw zrobię, a później się zastanowię, od razu podleciałam do niego ze słowami "Co Pan wyprawia, wołam ochronę". On od razu rzucił wszystkie rzeczy na półkę i w pośpiechu uciekł. Dopiero po . chwili dotarło do mnie, że może czekać na mnie pod sklepem, by oblać mi twarz kwasem, dźgnąć nożem lub najzwyczajniej - okraść w ramach zemsty (wiecie jak to jest z wyobraźnią w takich sytuacjach:). Ale HEJ! Przecież jestem w Polsce! Wokół mnie mnóstwo ludzi i żadnej bariery językowej! A jak było w Cleveland, Detroit, Maroko? Te miejsca słyną z kradzieży i niebezpieczeństwa na ulicy, a przecież sobie poradziłam.

No właśnie. Wiele osób pyta się mnie jak to jest z kradzieżami podczas podróży oraz jak najlepiej się przygotować, by ustrzec się przed kradzieżą, w co zapakować pieniądze, czy wszystkie od razu wymieniam i czy trzymam przy sobie. Na te pytania postaram się odpowiedzieć w tym właśnie poście.


Jakie mamy alternatywy?

1. NERKA


 
Chyba każdy zna tę popularną saszetkę na pas, które niektórzy mogą kojarzyć z dawnymi zakupami na starym Stadionie w Warszawie :P 

Plusy:
- masz ją ciągle przed sobą więc ciężko cokolwiek z niej wykraść. Zdawać, by się mogło, że jest to idealna metoda antykradzieżowa... niestety tutaj zagrożeniem możemy być my sami, bowiem...

Minusy 
...bowiem w toalecie czy podczas obiadu zdarza się niektórym ją odpiąć - bo wygodniej odłożyć ją na bok. Po załatwieniu potrzeby wychodzimy radośnie z łazienki zostawiając nereczkę jako podarunek następnemu turyście w toalecie.

2. POKROWIEC NA SZYJĘ

No dobrze skoro nerka jest mało wygodna to może pokrowiec na szyję?


Plusy :
- masz go cały czas przed sobą, często pod koszulką - nie widać go, a więc nie ma pokusy dla złodziei

Minusy 
- niektórych sznurek swędzi w szyję, szczególnie w ciepłych krajach
- łatwo jest w tłumie odciąć sznurek, wtedy pokrowiec swobodnie spada na ziemię - wystarczy tylko go podnieść i cieszyć się cudzą gotówką
- można o nim zapomnieć i go gdzieś pozostawić

No i tutaj na chwilę się zatrzymam z dalszą oceną, bo muszę opowiedzieć Wam historię związaną właśnie z tą saszetką. Kiedy ja i mój brat mieliśmy po 11 lat i pojechaliśmy na wycieczkę szkolną do Francji, trzymaliśmy pieniądze właśnie w takiej saszetce. Tak się złożyło, że mój brat zostawił saszetkę podczas kąpieli w łazience na wieszaku. Zorientował się dopiero w autobusie. Kiedy wróciliśmy do hotelu, saszetki już nie było - ktoś z obsługi najzwyczajniej przywłaszczył sobie pieniążki i co gorsze! PASZPORT małego dziecka. Hotel nazywał się Formuła 1 we Francji - zdecydowanie odradzam ten hotel!
To wydarzenie pozostawiło rysę na postrzeganiu etui jako bezpiecznego - ja nie używam, wybór należy do Was.

3. ZWYKŁA TOREBKA



Plusy
Paradoksalnie dla mnie jest to najbezpieczniejszy sposób przechowywania gotówki. Przede wszystkim jestem do niej PRZYZWYCZAJONA. Moim zdaniem jest to słowo klucz, bo jak mamy pamiętać o pilnowaniu czegoś, czego nie używamy na co dzień? Jak ja przyzwyczajona do torebki miałabym ją zamienić na nerkę czy etui na szyję? Oczywiście ktoś...

Minusy
...  może odsunąć suwak i wyjąć z niej portfel lub po prostu wyciąć dziurę i nawet tego nie zauważysz (byłam świadkiem takiej akcji na dawnym stadionie). Dlatego polecam trzymanie jej z przodu, zapiętą na suwak. Ja oplatakąc ją swoimi dużymi ramionami czuję się spokojna o swoją gotówkę i dokumenty.
 

No i najważniejsza rzecz! Pamiętajcie, aby wybierając się w podróż zrobić kopię swoich dokumentów i mieć przy sobie kartę debetową/kredytową w innym niż gotówka miejscu. Nawet jeżeli ktoś Was okradnie, łatwiej i taniej będzie załatwić nowe dokumenty nawet na podstawie ksera.

Oczywiście wpis jest tylko moim spojrzeniem na zabezpieczenie gotówki w podróży. Jeżeli się ze mną zgadzacie/ nie zgadzacie, podzielcie się w komentarzach! :)Każdy powinien znaleźć swój własny najbezpieczniejszy i najbardziej wygodny sposób, a może i ja się od Was czegoś nauczę.


Podróży bez kradzieży Wam życzę! :)
Nowsze posty Starsze posty Strona główna

O MNIE

Podróżniczka z pasji. Marketingowiec z zawodu. Żona Kamila, mama Jasia. Wkrótce też mama bliźniaków. Szalona z nas rodzinka. Rzadko decydujemy się na hotel, nie jest nam znany all inclusive. Lubimy poznawać nowe kultury i religie. Często zdarzają się nam różne przygody, ale zawsze spadamy jak kot na 4 łapy:) Szukamy tanich rozwiązań i tym też dzielimy się na blogu.

SUBSCRIBE & FOLLOW

POPULARNE WPISY

  • Nicea - miasto dla bogaczy czy rodzin z dziećmi?
  • Sintra z dzieckiem - który portugalski zamek zwiedzić?
  • 6 tysięcy w kieszeni - czyli jak zoszczędzić na wypożyczeniu samochodu w Maroko
  • Portugalia z dzieckiem: czy da się zwiedzić Lizbonę z maluchem?
  • Gdzie najłatwiej zorganizować wakacje z dzieckiem? W Maladze!

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Obsługiwane przez usługę Blogger.

My Instagram

My Instagram

Blog Archive

  • ►  2023 (4)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (1)
  • ►  2022 (5)
    • ►  sierpnia (3)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  marca (1)
  • ►  2020 (2)
    • ►  lipca (1)
    • ►  lutego (1)
  • ►  2019 (3)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (1)
  • ►  2018 (16)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (1)
    • ►  września (2)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (2)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2017 (19)
    • ►  grudnia (3)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (1)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  czerwca (2)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (2)
    • ►  stycznia (2)
  • ▼  2016 (40)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  listopada (3)
    • ►  października (3)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  lipca (2)
    • ▼  czerwca (4)
      • Bangkok dla Polaków- łatwiejsze niż myślisz
      • Jednak raj? - dlaczego warto jechać na Maltę
      • Dlaczego nie warto jechać na Maltę - cała prawda o...
      • Jak uchronić się przed kradzieżą w podróży?
    • ►  maja (5)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (9)

O mnie

O mnie
Najpierw podróżowałam samodzielnie lub ze znajomymi. Później niezastąpiony duet podróżniczy utworzyliśmy z Kamilem. Teraz podróżujemy we trójkę: Ja, Kamil i Jaś. Nadal staramy się podróżować ekonomicznie, aktywnie (mimo kilkuletniego malucha), często przeżywając różnego rodzaju przygody, których nie doświadczylibyśmy siedząc w hotelu. Nie lubimy siedzieć dłuższy czas w jednym miejscu. Uwielbiamy poznawać nowych ludz bez względu na pochodzenie czy religię.

Check the blog out in your language

Pages

  • Strona główna
  • Europa
  • Maroko
  • USA - work and travel adventure
  • Przydatne w podróży
Powered by Helplogger

Copyright © No to w drogę!. Designed by OddThemes