No to w drogę!

Podróże dla singli, znajomych i rodzin! Dla każdego!

  • Europa
    • Anglia
    • Austria
    • Bornholm
    • Czarnogóra
    • Francja
    • Grecja
    • Holandia
    • Hiszpania
    • Lichtenstien
    • Litwa
    • Malta
    • Monako
    • Portugalia
    • Szwajcaria
    • Szkocja
    • Szwecja
    • Ukraina
  • Azja
    • Tajlandia
    • Chiny
  • Afryka
    • Maroko
  • Ameryka Północna
    • USA - Chicago
    • USA - Las Vegas
    • USA - Los Angeles
    • USA - Nowy Jork
    • USA - San Diego
    • USA - San Francisco
  • Australia i Oceania
    • Australia
      • Daintree
      • Góry Błękitne
      • Melbourne: Brighton Beach
      • Sydney
      • Uluru i Kata Tjuta
      • Wielka Rafa Koralowa
    • Nowa Zelandia
      • Hobbiton
      • Rotorua
      • Tongariro Alpine Crossing
  • Polska
W dzisiejszych czasach wszystko musi być perfekcyjne. Udany wyjazd, piękne widoki, jeszcze piękniejsze zdjęcia przerobione w Photoshopie.  Czasami ciężko się połapać co jest prawdą, a co tylko światem stworzonym przez blogera. No to dzisiaj wpis ujawniający kulisy podróży Korpopiranii :D Mimo, iż zazwyczaj staram się pokazywać prawdziwe sytuacje i nawet moje zdjęcia na blogu nie są poprzerabiane, to jednak jest chyba parę historii, których Wam nie opowiedziałam :)
No to zaczynamy!


Kąpiel... z kupą słoni (i to dosłownie)


Sanktuarium dla słoni - karmienie, kąpiel, zabawa. Będąc w Tajlandii "MUST DO" nie do ominięcia. My również ten punkt programu włączyliśmy do naszej wyprawy. W tym celu specjalnie wybraliśmy się do Chiang Mai, ostrożnie sprawdzając w sieci ośrodki dla zwierząt, żeby wybrać ten najbardziej przyjazny zwierzętom. Teraz mogliśmy się stać prawdziwymi opiekunami i poczuć się jak rodowici Tajlandczycy! Karmienie? Prościzna! Słonie wprost wyjadają Ci banany z ręki. Kąpiel? Też wydawała się lekka i przyjemna. Dostaliśmy specjalnie oprzyrządowanie w postaci szczotek i wiaderek, po czym weszliśmy ze słoniami do jeziorka. Początkowo szło nam bardzo dobrze. Uśmiechy zeszły  z naszych twarzy, kiedy słonie jeden po drugim zaczęły wypuszczać drugą stroną bananki, które chwilę wcześniej skonsumowały... nie wiedzieliśmy co robić. Zaczęliśmy odskakiwać na boki, ale i tak na wiele to się nie zdało... kupy po chwili były wszędzie. Dobrze, że na nogach mieliśmy specjalne gumowe buty na jeżowce, które chroniły nasze stopy przed grząskim dnem, które wcale nie było błotem. No cóż... o takich przygodach nikt nie pisał  w przewodnikach :P Mimo to, byliśmy zadowoleni z tego dnia i z opieki nad słoniami. Głupio to zabrzmi, ale polecam ;)

Karmienie szło dobrze, nawet bardzo dobrze

Zabawom nie było do końca

Do sprawy podeszliśmy poważnie... za chwilę zrobiło się jeszcze bardziej poważnie

Zbytnio się jednak nie przejmowaliśmy - robiliśmy swoje

"Ekstremalna" przejażdżka na wielbłądach 

Któż z nas czytając "Baśnie Tysiąca i Jednej Nocy" nie marzył o przejechaniu się na wielbłądzie po gorącej pustyni? My na pewno marzyliśmy. Będąc w Maroko przyjrzeliśmy się szczegółowo ofertom tamtejszych lokalnych "biur podróży" organizujących wyprawy na pustynię. Wyprawa musiała uwzględniać oczywiście przejazd po pustyni na wielbłądzie. Każdy, kto ze mną podróżuje, wie, że nie spocznę dopóki nie obejrzę wszystkich ofert i nie znajdę najtańszej opcji. W Maroko dodatkowo do najtańszej opcji donegocjowaliśmy wyprawę na wielbłądach! "Ale okazja" - krzyczeliśmy uradowani. Jako jedyni z całej grupy mogliśmy przejechać się na wielbłądach i jeszcze zapłaciliśmy taniej niż inni! My to jednak jesteśmy! Mistrzowie podróży! 
Zdziwiliśmy się, gdy bus zatrzymał się co prawda w jakimś opustoszałym i gorącym miejscu, ale daleko mu było do piasków pustyni jakie były obecne w naszych głowach.
Wszyscy wyszli z busa i schowali się w jego cieniu, a nasza czwórka ruszyła w kierunku przywiązanych niedaleko wielbłądów. "Hmmm czy Ci ludzie przy busach będą na nas cały czas czekać?" - pomyślałam, ale długo się nie zastanawiając wskoczyłam na wielbłąda i ruszyłam w niezapomnianą wyprawę. Jakie było moje zdziwienie, gdy na wielbłądzie zrobiliśmy jedno okrążenie wokół pola, po czym kazano nam zejść ze zwierząt! "To już? To koniec przejażdżki?". Okazało się, że tak :( Jeśli chcemy na prawdziwą wyprawę to musimy wykupić nocleg na pustyni i dodatkowo zapłacić. Cóż z tych Marokańczyków to nieźli kombinatorzy... Ale co się odwlecze to... kiedyś jeszcze udamy się na prawdziwą wyprawę na pustynię... nie tylko po kole jak w cyrku. Więcej o Maroko poczytacie tu.
Jeszcze zadowolona przed przejażdżką. Nieświadoma jaka niespodzianka na mnie czeka.

Ruszamy w niezapomnianą podróż...

Przed nami niezapomniane widoki!
Podczas, gdy rzeczywistość wygląda tak: minutowa przejażdżka i oczekujący pod busem inni uczestnicy wycieczki.

Uwaga na plaże!

I na koniec coś co w sumie powinno być oczywiste, ale w wielu przypadkach nie jest, czyli jak oszukują nas katalogi i zdjęcia influencerów: czyściutka woda, bezludne plaże - po prostu raj na ziemi. W rzeczywistości, kiedy docieramy na miejsce, okazuje się, że rajskie plaże to tylko chwyt marketingowy... Liderami takich oszustw są moim zdaniem Tajlandia i Malta. Plaże tam są w większości zatłoczone i brudne - Tajlandia (sprawka turystów) albo zatłoczone i umieszczone np. między hotelami lub sklepami - Malta. Czy to oznacza, że od tych miejsc powinniśmy trzymać się z daleka? Oczywiście, że nie! W tych krajach też znajdują się fajne miejsca. Trzeba tylko poszukać odpowiednich miejsc zawczasu, żeby na miejscu nie mieć nieprzyjemnej niespodzianki.
Więcej o Malcie tutaj.

Tajlandia - Ko Phi Phi - zdjęcia w katalogach najczęściej wyglądają tak jak powyżej

albo tak
W rzeczywistości:

Rzeczywistość?

Rzeczywistość!
No i czas na Maltę i tamtejszą Niebieską Lagunę - Blue Lagoon:

Pustki? No niezupełnie...

Po odwróceniu aparatu widać tłumy nawet w wyższych partiach plaży

Tu już się prawie nie mieszczą ;)

Tak właśnie wygląda podróżowanie :) Tanie loty i niemalże brak granic dają olbrzymie możliwości. W dzisiejszych czasach każdy może podróżować i publikować niesamowite zdjęcia z podróży. Co więcej, można nie być w danym miejscu, a i tak wkleić się do zdjęcia, no bo kto nas tak naprawdę sprawdzi? :) Liczy się to, co w sieci oraz liczba serduszek pod zdjęciem :)
Żeby znać prawdę i wiedzieć co i jak śledźcie Korpopiranię, tutaj zawsze znajdziecie rzetelne informacje ;) A jeśli plaża wyda się Wam za pusta lub moje wakacje zbyt piękne, wiedzcie, że majstrowałam przy zdjęciach. Heheh zarcik!

Piąteczka!


Jeżeli wpis okazał się przydatny, albo po prostu Ci się spodobał, nie wahaj się i zostaw like'a na FB/followuj na Insta/ skomentuj poniżej. Twoja reakcja na to co robię bardzo mnie ucieszy :) Dziękuję!

https://www.facebook.com/Korpopirania-blog-499040603590564/https://www.instagram.com/korpopirania_blog/

Nowsze posty Starsze posty Strona główna

O MNIE

Podróżniczka z pasji. Marketingowiec z zawodu. Żona Kamila, mama Jasia. Wkrótce też mama bliźniaków. Szalona z nas rodzinka. Rzadko decydujemy się na hotel, nie jest nam znany all inclusive. Lubimy poznawać nowe kultury i religie. Często zdarzają się nam różne przygody, ale zawsze spadamy jak kot na 4 łapy:) Szukamy tanich rozwiązań i tym też dzielimy się na blogu.

SUBSCRIBE & FOLLOW

POPULARNE WPISY

  • Nicea - miasto dla bogaczy czy rodzin z dziećmi?
  • Sintra z dzieckiem - który portugalski zamek zwiedzić?
  • 6 tysięcy w kieszeni - czyli jak zoszczędzić na wypożyczeniu samochodu w Maroko
  • Portugalia z dzieckiem: czy da się zwiedzić Lizbonę z maluchem?
  • Gdzie najłatwiej zorganizować wakacje z dzieckiem? W Maladze!

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Obsługiwane przez usługę Blogger.

My Instagram

My Instagram

Blog Archive

  • ►  2023 (4)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (1)
  • ►  2022 (5)
    • ►  sierpnia (3)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  marca (1)
  • ►  2020 (2)
    • ►  lipca (1)
    • ►  lutego (1)
  • ▼  2019 (3)
    • ▼  sierpnia (1)
      • Czego nie powiedzą Wam blogerzy - cała prawda o zd...
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (1)
  • ►  2018 (16)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (1)
    • ►  września (2)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (2)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2017 (19)
    • ►  grudnia (3)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (1)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  czerwca (2)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (2)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2016 (40)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  listopada (3)
    • ►  października (3)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  lipca (2)
    • ►  czerwca (4)
    • ►  maja (5)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (9)

O mnie

O mnie
Najpierw podróżowałam samodzielnie lub ze znajomymi. Później niezastąpiony duet podróżniczy utworzyliśmy z Kamilem. Teraz podróżujemy we trójkę: Ja, Kamil i Jaś. Nadal staramy się podróżować ekonomicznie, aktywnie (mimo kilkuletniego malucha), często przeżywając różnego rodzaju przygody, których nie doświadczylibyśmy siedząc w hotelu. Nie lubimy siedzieć dłuższy czas w jednym miejscu. Uwielbiamy poznawać nowych ludz bez względu na pochodzenie czy religię.

Check the blog out in your language

Pages

  • Strona główna
  • Europa
  • Maroko
  • USA - work and travel adventure
  • Przydatne w podróży
Powered by Helplogger

Copyright © No to w drogę!. Designed by OddThemes