Śmierdzące sery, pyszne desery i burżujski świat - szwajcarska podróż wcale nietania

Z założenia jest to blog o tanim podróżowaniu. Dzisiaj jednak chciałabym opisać najmniej ekonomiczną podróż jaką udało mi się odbyć, mianowicie do Szwajcarii. Tak naprawdę podczas jednej podróży udało się nam zobaczyć znacznie więcej niż tylko Szwajcarię. Ponieważ nasza destynacją było Widnau pod Zurychem, to zahaczyliśmy również o cudowne niemieckie mieścinki i Lichtenstein. Mimo iż 3 dni wyniosły mnie jak na trzydniową wycieczkę naprawdę sporo to nie żałuję, że ją odbyłam.


Trasa: Szwajcaria - Lichtenstein- Niemcy
Ilość dni: 3
Ilość osób: 4
Środek transportu: samochód
Koszt: 600 PLN/osoba

Do Szwajcarii wybraliśmy się samochodem  - do znajomych. Gdyby nie zaproszenie na ich kwaterkę, (czyli darmowy nocleg), pewnie byśmy nigdy tam nie pojechali. Państwo te zawsze wydawało mi się strasznie drogie, wręcz burżujskie. No i nie pomyliłam się.
Sama Szwajcaria jest krajem strasznie ułożonym. W sklepach - ład i porządek, bez przepychanek w kolejkach. Na ulicach ludzie powoli spacerują sobie z rodzinami. Jest weekend - każdy ma prawo odpocząć po pracowitym tygodniu. I mimo iż taka sielanka mogłaby się wydawać marzeniem niejednego z nas, to na dłuższą metę jest to wkurzające. My doświadczyliśmy tego jedynie przez weekend i już zdążyliśmy się tym zmęczyć. Nawet jeśli chciałabym opowiedzieć Wam jakąś anegdotkę, śmieszną/niebezpieczną przygodę, które zazwyczaj towarzyszą mi podczas podróży, to niestety, jeżeli chodzi o Szwajcarię to nie mam czego Wam opowiedzieć, bo po prostu takiej nie ma. Doradzę za to co warto/ czego nie warto robić w Szwajcarii:

Zurych

1) Na pewno warto odwiedzić Zurych i zagubić się w malowniczych i urokliwych uliczkach tamtejszej Starówki. Tutaj podobno życie przyspiesza w tygodniu, ponieważ Zurych jest stolicą przemysłu szwajcarskiego. W weekend nie da się tego jednak odczuć.

Starówka

 2) Wybrać się na Bahnhofstrasse - czyli najdroższą ulicę w Zurychu, pełną butików, markowych sklepów z zegarkami, ubraniami i innymi rzeczami tak drogimi, że nawet się nam to nie śniło. Warto sobie powchodzić do takich sklepów i zobaczyć skalę bogactwa, którą ma do zaoferowania to miasto. Nawet nasze najdroższe polskie marki nie mogą się równać z tamtejszymi.

Bahnhofstrasse

3) Wpaść do Sprungliego na czekoladę, a raczej czekoladkę ;) 
Sprungli to najstarszy, tradycyjny szwajcarski producent czekolady. Jego wyroby są naprawdę niesamowite i warto sypnąć groszem i skusić się na choćby malutki smakołyk (prawdziwe szwajcarskie "szokolatie").

Sprungli

4) Odwiedzić pobliskie wodospady Rhinefalls - największe wodospady w Europie, zwane czasami małą Niagarą. Jest tam sporo ścieżek spacerowych, trochę pod górkę, trochę w dół. Wszędzie słychać uderzenia wody i czuć świeżą bryzę:)

Rhinefalls

5)Wybrać się do Lichtenstein'u - te małe państewko, a raczej księstwo oddalone jest tylko o 40 km od Widnau, w którym stacjnowaliśmy i 100 km od Zurychu. Warto udać się do Lichtenstein Castle - zamek zawieszony na skale, który robi niesamowite wrażenie. Jak już wdrapiemy się na wzgórze (można niestety też samochodem wjechać), zostaniemy nagrodzeni niesamowitym widokiem rozciągającym się naokoło zamku. Lichtenstein posiada również fajne uliczki w centrum "miasta - państwa". Warto tu przyjechać, by się trochę odprężyć, zwolnić tempa, wyluzować.

Lichtenstein Castle

Widok z Lichtenstein Castle

Lichtenstein Castle

Spacerem po Lichtenstein'ie


6) Ostatnim punktem, choć dla mnie najważniejszym :D, jest skosztowanie tradycyjnych śmierdzących szwajcarskich serów i pysznych czekolad. Ku naszemu zdziwieniu największy wybór tradycyjnych serów, obok targów wystawionych w małych mieścinkach, gdzie sery są naprawdę drogie, są SUPERMARKETY. Na początku byłam bardzo sceptyczna do zakupów w supermarkecie, szybko jednak się okazało, że oferują one taki sam asortyment tradycyjnych szwajcarskich wyrobów (albo nawet i większy) niż pobliskie ryneczki w zdecydowanie niższych cenach. Sery powykładane są pięknie na stoiska i o ile dacie radę wytrzymać smród wokół nich, to można przebierać godzinami :D

To tyle moich szwajcarskich wspomnień. Mimo wysokich kosztów polecam zdecydowanie ten kraj, mimo iż europejski, to posiadający zupełnie inny, sielankowy klimat niż pozostałe państwa.

Piąteczka!


6 komentarzy

  1. Dwa lata spędziłam w Szwajcarii i rzeczywiście ten spokój, uprzejmości i przyklejony do twarzy uśmiech w pewnym momencie zaczynają irytować. A mimo to z nostalgią wracam do czasów, kiedy spędzałam tam kawałek swojego życia. A piękna, bajkowa i widokówkowo jest cała Szwajcaria. Mam zamiar jeszcze tam wrócić, tyle że na rowerowy trip :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też myślałam o rowerowej wędrówce, bo podobno są super warunki. Jednak póki co rowerowo bardziej do mnie przemawia Holandia. Nigdy tam nie byłam, a i ścieżek tam podobno sporo :)

      Usuń
  2. Czesc Korpopiranio,
    W takim razie teraz zapraszamy do tej bardziej francuskiej czesci, gdzie produkuje sie smierdzacy ser Gruyere i najslawniejsze szwajcarskie zegarki :)
    Solti

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do francuskiej częsći też kiedyś może wpadnę :) Na te najlepsze szwajcarskie zegarki wprawdzie mnie na razie nie stać, ale na śmierdzący ser z chęcią bym się wybrała:)

      Usuń
  3. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń