Czego Wam nie polecam! - o parkach narodowych w USA

Dzisiejszy post będzie o tym czego Wam nie polecam. Tak trochę podchwytliwie, bo tak naprawdę będąc w Stanach nie polecam Wam zwiedzania samych miast i darowania sobie parków narodowych USA:) Zwiedzanie parków narodowych USA to najwspanialsza podróż jaką odbyłam. Coś niesamowitego! Kosmos! I jeszcze wiele innych epitetów, które mogłabym tu napisać.

Lądujemy w Las Vegas - to stąd jest nam po drodze do dużej ilości parków narodowych. Mamy dwa dni. Teraz już wiem, że to zdecydowanie za mało, żeby zobaczyć mini część tych niesamowitych miejsc w Stanach. Mimo to staramy się wykorzystać każdą sekundę. Wstajemy o świcie, pędzimy do wypożyczalni, bierzemy Vana i w drogę. Fajnie, że spotkaliśmy koleżanki z parku w którym pracowaliśmy możemy pojechać całą 7 osobową ekipą. Po początkowych trudnościach w wypożyczalniach spowodowaną jakimś krętactwem i brakiem odpowiedniego samochodu udaje się nam wyruszyć w drogę.

Nasza cudowna babska ekipa - jedyny mężczyzna robi fotę:)
Pierwszy przystanek - Zapora Hoovera. Dlaczego warto tu się zatrzymać? Oprócz tego, że można zobaczyć coś o czym zawsze czytało się w podręcznikach geografii, mieszcząca się 50 km od Las Vegas zapora naprawdę robi wrażenie. Tym bardziej, że jest ona po drodze do Wielkiego Kanionu.

Zapora Hoovera

Baby nad Zaporą
Skoro już o Wielkim Kanionie mowa. Wielu moich znajomych, których spotkałam w Stanach i którzy wcześniej byli w Wielkim Kanionie, mówili mi: "nie jedź, Kanion jest strasznie przereklamowany". My i tak zdecydowaliśmy się tam jechać. Zamarzyło się nam zobaczyć wschód słońca nad Kanionem. I tak też wyszło. Od Zapory Hoovera do Wielkiego Kanionu jest tak naprawdę 4 godzinki jazdy. Wszystko zależy od miejsca, w którym chcecie się zatrzymać, jako miejsce wypadowe do dalszych destynacji. My staraliśmy się dojechać na tyle daleko, by był i dobry widok, i trochę się wyspać i mieć jako taka bazę wypadową do Monument Valley. A spaliśmy w samochodzie, na jakimś odizolowanym parkingu w Kanionie, co przysporzyło nam również nie lada przygód.
A z czym te przygody były związane? A więc nocleg w samochodzie miał stanowić jedno-nocne zakwaterowanie. Wyszliśmy wszyscy, cała 7, do pobliskiej toalety miejskiej, żeby trochę się umyć po całym dniu. Wracamy i co widzimy? Stado łosi otacza nasz samochód i ani myśli się odsunąć. Za bardzo nie wiedzieliśmy co robić, były to prawdziwe giganty i baliśmy się, że jakakolwiek próba spłoszenia zwierząt, może się spotkać z agresją z ich strony i atakiem. Całe szczęście same się spłoszyły i po paru minutach uciekły. Szybko wbiegliśmy do samochodu, zamykając za sobą drzwi - nie tylko ze względu na łosie, ale i nieproszonych gości, gdyby ktoś próbował nas zaatakować na środku pustkowia. Łosie towarzyszyły nam całą noc, nie odstępując na krok naszego samochodu.
Obudziliśmy się jednak przed świtem i już ich nie było. Owinęliśmy się w śpiworki i ruszyliśmy na "pokaz" wchodu słońca. Widok wynagrodził wszelkie niewygody mijającej właśnie nocy.



Po zacnym wschodzie słońca ruszamy w dalszą podróż - przed nami nie lada decyzja: Monument Valley, Antelope Canyon, Zion Park? Mamy jeden dzień - zdecydować nie jest lekko. Robimy głosowanie i decydujemy-wszystko, albo nic - i po chwili startujemy do oddalonego o ponad 6 godzin Monument Valley. 
Zarówno po drodze jak i w samym Monument Valley podziwiamy nieziemskie widoczki:

W drodze do Monument Valley

Monument Valley w oddali
 


No to co teraz? Oddaleni niezły kawałek od Las Vegas, nie mający dachu nad głową na najbliższą noc, pędzimy na złamanie karku do Antelope Canyon. I kiedy po paru miejscach nawigacja pokazuje nam, że jesteśmy na miejscu, to Kanionu Antylopy ani widu, ani słychu.  Pytamy okolicznego Indianina. Okazuje się, że musimy zostawić samochód, "chwilę" poczekać i zabrać się ich pojazdami jeszcze "parę" kilometrów dalej. Musimy za to jeszcze zapłacić niemałą kwotę. Znowu głosowanie - rezygnujemy na rzecz Zion Park, który jest darmowy i blisko domu. Ja niestety nie mogę odżałować decyzji. No, ale cóż mogę zrobić? Decyduje większość. Robimy parę fot na granicy Kanionu Antylopki i ruszamy dalej.


Ku przestrodze, byście Wy nie popełnili tego błędu jakim jest przeoczenie Antylopki, załączam parę zdjęć obrazujących Kanionu Antylopy.

Source: www.flickr.com

Source: www.silverspurtours.com
Po kolejnych kilku godzinach docieramy do Zion Park. Powoli robi się zmrok. Teraz widzę, że nie powinnam żałować tego, że wybraliśmy Zion Park. Powinniśmy żałować innej rzeczy - przeznaczenia tak małej liczby dni na parki USA. 

Zion Park

Zion Park

Zion Park

Wracając do tytułu tego posta: czego Wam nie polecam? Nie polecam Wam przedkładania pobytu w Los Angeles i Las Vegas nad zwiedzanie parków narodowych USA. Nie warto tracić czasu na miejsca, nie warte naszej uwagi i przegapić coś tak niesamowitego jak parki!
Następną wyprawę do hAmeryki na pewno w dużej części poświęcę tym cudownym miejscom w Stanach :)

0 komentarzy