Nowa Zelandia oczami Korpopiranii - raj na ziemi, czy PRowa legenda? Cała prawda!

Po tym wpisie mogę zostać zlinczowana przez miłośników natury i entuzjastów Nowej Zelandii. Pojawią się pewnie głosy: na pewno wybrałaś złe miejsca, miałaś słabą pogodę itp itd. Ponieważ to jest mój subiektywny blog i nie zawsze muszę wychwalać miejsca, które odwiedzam, to jednak w tym wpisie odważę się na kilka gorzkich słów o Nowej Zelandii ;)

Raj na ziemi? Są miejsca zapierające dech w piersiach, ale...
 "Jeżeli jedziesz do Australii koniecznie odwiedź Nową Zelandię! Najpiękniejsze miejsce na ziemi!". Zawsze boję się tego typu stwierdzeń. Coś, co może być dla kogoś rajem na ziemi, dla mnie może być jednym z wielu ładnych miejsc jakie widziałam w życiu. Niepotrzebnie też wtedy nastawiam się, że to miejsce MUSI mi się podobać. A przecież wcale nie musi. I tak było z Nową Zelandią. Wszyscy mówili mi, że to Australia powinna być dodatkiem do Nowej Zelandii, a dla mnie jednak to Australia z tych dwóch miejsc jest numerem jeden, zarówno pod względem miast, jak i przyrody.
Ale wszystko od początku. 

Lądujemy w Auckland. Jest chłodno, ale słonecznie. Od momentu, kiedy wyszliśmy z lotniska w mojej głowie była obecna tylko jedna myśl "MUSI MI SIĘ PODOBAĆ". Wypożyczamy samochód i udajemy się w stronę Auckland. Pierwszy spacer. No niby wszystko fajnie, ładnie, pagórki podobne do tych w San Francisco... ale jednak coś jest nie tak. Po zwiedzaniu australijskiego Sydney, to miasto wydaje się małe i bez klimatu. Po prostu nijakie. Obchodzimy wszystkie parki, wulkany, udajemy się nad wodę. I nic - nic mnie nie rusza. Jest OK. Ale przypominam sobie co mówiono przed wyjazdem - miasta w Nowej Zelandii nie są spektakularne. Żeby poznać Nową Zelandię należy wyjechać z miasta, bo do NZ jedzie się, by podziwiać przyrodę. Na drugi dzień jedziemy więc za miasto i przez kolejne 6 dni objeżdżamy północną wyspę. "Teraz MUSI mi się spodobać!" Modlę się, żeby jak najszybciej uciec z autostrady w mniej ruchliwą drogę i rozpaczliwie szukam pięknej natury.

Panorama Auckland. Wygasły wulkan Mt Eden to najlepszy punkt widokowy miasta. Tu  nam się podobało :)

To prawda - w  Nowej Zelandii jest zielono. Jest tu najbardziej intensywna zieleń, jaką widziałam w swoim życiu. Są też piękne pagórki na których wypasają się owieczki, gorące źródła i gejzery. Momentami jednak myślałam sobie "hej, tu jest prawie jak na polskiej wsi - piękne pola, zielone drzewa i małe chatki. Pięknie, ale ja już to znam!

Zieleń Nowej Zelandii naprawdę zachwyca ( chociaż kolor nie do końca widać na zdjęciach :P).

Tak samo jak niektóre miejsca, które momentami do złudzenia przypominają polskie Mazury.

W Nowej Zelandii znajdziemy oczywiście perełki, których nie zobaczymy w żadnym innym kraju np. Waitomo Cave - jaskinia pełna świetlików; gorące, dzikie źródła; wodospady; piękne dżungle, do których, żeby wejść najpierw trzeba wyczyścić buty, by nie zabijać lokalnej fauny i flory.To wszystko tam jest. Tylko, że Góry Błękitne czy Dwunastu Apostołów w Australii zrobiły na mnie zdecydowanie większe wrażenie niż Nowa Zelandia.

Znajdziemy tu piękne wodospady. Prawie jak zdjęcie zrobione w Tatrach :P

Chociaż gorących błotnych źródeł w Polsce nie znajdziemy!
Żeby ten wpis jednak nie był do końca pesymistyczny to powiem, że były piękne miejsca, które zdecydowanie warto zobaczyć np. Tongariro Alpine Crossing, tereny Rotorua; wspomniana wcześniej jaskinia Waitomo, czy powszechnie uważany za komercyjny i przereklamowany świat hobbitów - czyli Hobbiton. O tych miejscach będzie następny wpis!

Nowa Zelandia jest piękna i zdecydowanie warto się tam wybrać, żeby wyrobić sobie własną opinię. Ja jednak ten kraj już widziałam i raczej więcej tam nie wrócę.



Jeżeli wpis okazał się przydatny, albo po prostu Ci się spodobał, nie wahaj się i zostaw like'a na FB/followuj na Insta/ skomentuj poniżej. Twoja reakcja na to co robię bardzo mnie ucieszy :) Dziękuję!

https://www.facebook.com/Korpopirania-blog-499040603590564/https://www.instagram.com/korpopirania_blog/

2 komentarzy

  1. Z ankiet ponoć najszczęśliwszy kraj na ziemi?!

    OdpowiedzUsuń
  2. n.z. 95% kraju nie ma zasiegu. zasieg tylko w miastach i na glównych drogach. czasem trzeba przejechac 100 km zeby miec zasieg. leje. nie mozna WOGÓLE wysiadac z auta bo meszki. zawsze i wszedzie. leje. nazi department of tourism zabrania wszystkiego, wszedzie. spanie na dziko to bullshit – albo masa niemców, albo o 6tej rano przychodzi nazi i daje mandat. leje. depresja. kilo baraniny w sklepie 40 dolarów. surowej. gotowej do jedzenia nie ma. kilo czeresni 40 dolarów. leje. benzyna w cenie europy, dwa razy wiecej niz w australii. 4 razy wiecej niz US. leje. meszki. cale fjordy nie maja dróg, sa niedostepne. meszki. leje. komary i baki w arktyce to zero w porównaniu do meszek. leje. zeby znalezc miejsce na noc, trzeba pojezdzic ze 2-3 godziny, wszedzie ploty i zakazy. wszedzie!!!!! aplikacje z miejscami do spania wysylyja wzystkich niemców na malutkie parkingi na 5 aut, stoi sie drzwi w drzwi, jak przed supermarketem. jak sie stanie z boku, to mandat. leje. meszki. nie mozna zagotowac wody bo meszki. i leje. trzeba przeskakiwac wyspe z poludnia na pólnoc, albo wschód zachód zeby nie lalo. n.z. jablka po 5 dolarów za kilo. te same jablka wszedzie indziej na swiecie po 1.50 dolara. aftershave za 50 dolarów w normalnym swiecie tam kosztuje 180.
    wszystkie mosty sa na jedno auto, poza Auckland. miasteczka wygladaja tak: bank, china takeout, empty store, second hand ze starymi smieciami, empty store, china takeout, second hand, bank and so on – kompletny upadek i depresja. pierwszy raz w zyciu kupowalem w second handzie. wejscie na gorace kapiele 100 dolarów. dwa razy psychopaci zagrazali mojemu zyciu (wyspa pólnocna, srodek-wschód), jeden z shotgunem. policja to ignoruje.
    co by tu jeszcze? jest pare dobrych rzeczy, wymieniam zle, bo NIKT tego nie mówi. bardzo latwo zarejestrowac auto, ubezpieczenia nieobowiazkowe i tanie. przeglad co 6 miesiecy. w morzu sie nikt nie kapie, poza surferami, zimno, prady. meszki doprowadzaja do obledu.nie ma na nie sposobu. wszedzie mlodociane adolfki. tysiacami. supermarkety, maja ich 3, sa tak zle,ze nie ma co jesc. marzy sie o powrocie do swiata i normalnym jedzeniu. ogólnie marzy sie o normalnym swiecie, caly czas odlicza dni do wyjazdu . w goracych wodach maja amebe co wchodzi do mózgu. no chyba ze sie zaplaci 100 dolarów za wstep, to mówia ze nie ma ameby

    OdpowiedzUsuń