Pogoda w końcu zrobiła się lepsza. Mam nadzieję, że skończą się deszcze i częściej będę mogła chwycić swój rower i gdzieś pojechać. Niestety Warszawa jeszcze nie przełamała mojego negatywnego nastawienia do jazdy rowerem po polskich miastach. A przecież rower jest jednym z najwygodniejszych sposobów zwiedzania, o ile miasta są do tego przystosowane. Polska zdaje się być nadal daleko w tyle za wieloma państwami europejskimi - w tym za Bornholmem, który zachwyca nie tylko urokliwymi miasteczkami, ale również malowniczymi i BEZPIECZNYMI ścieżkami rowerowymi. I dzisiaj właśnie o nim.
Jak tu się dostać?
Z
Polski na Bornholm można się dostać mini-promem. Prom może
niezbyt imponujący, raczej katamaran, odpływa z Kołobrzegu
do Nexo. Niestety zdarza się, że podczas większego zafalowania katamaran
nie płynie.W dwie strony trzeba zapłacić 330 PLN z rowerem. Tanio więc
niestety nie jest. Na Bornholm można się wybrać również na jednodniową
wycieczkę za 190 PLN w dwie strony (plus rower). Ale kto
chciałby jechać na jeden dzień, kiedy można przeżyć niezapomnianą
rowerową przygodę? :) Szczegóły promu i rezerwacje znajdziecie tutaj.
Rowerem? Ale czy ja dam radę?
Bornholm zachwyca rodzinną atmosferą, ścieżkami rowerowymi, leżącymi często nad Bałtykiem, widokami i wyciszeniem, którego ze świecą szukać w innych wakacyjnych destynacjach. Nadaje się zarówno dla miłośników jak i amatorów rowerów. Bornholm to 230 km czystej rowerowej frajdy! Trasy można sobie naprawdę dowolnie miksować w zależności od możliwości tak, żeby wychodziły po 40- 50 km. Najdłuższa trasa to 105 km i ciągnie się wokół wyspy. Ci, którzy po drodze "wymiękną" mogą wsiąść do autobusów, jadących w pobliżu ścieżek rowerowych, przystosowanych do przewozu rowerów. Możesz zatem wpakować siebie i dzieci lub leniwego chłopaka i dalszą część trasy pokonać autobusem.
Gdzie zamieszkać?
Na mnie największe wrażenie wywarły małe klimatyczne miasteczka, do których docierałam oczywiście... rowerem. Fajnie obrać sobie jedną bazę noclegową (ja mieszkałam na jednym z pól namiotowych). Specjalnie dla Was znalazłam mapkę z tanimi polami namiotowymi od 20 koron za noc (ok 12 zł). A znajdziecie ją na bornholm.ok.pl
Co zobaczyć?
Swoje zwiedzanie Bornholmu można rozpocząć od Ronne - uznawane za centrum Bornholmu. Największe miasto z najmniejszym domkiem (na ulicy Vimmelskaftet). Dobrze wpaść na rynek Store Torv, żeby zakupić miejscowe przysmaki i pamiątki. Z klimatycznych i wartych odwiedzenia miejsc jest tu także kościółek św. Mikołaja otoczony wąskimi, cichymi uliczkami. Istnie sielankowy klimat. Zwolennicy muzeów znajdą tu sporo pozycji dla siebie między innymi muzeum Bornholmu i muzeum ceramiki.
Kościół św Mikołaja |
klimatyczne domki Ronne |
Najmniejszy domek w Ronne |
Mnie osobiście urzekły dwa mniejsze miasteczka - słoneczne miasto Svaneke ( największa ilość słonecznych dni na wyspie) oraz kwieciste Aakirkeby.
Svaneke urzeka, oczarowuje, rozkochuje w sobie i na pewno znalazłabym jeszcze wiele orzeczeń, które opisują moją miłość do tego miejsca, ale po co? Sami musicie się tam wybrać:) W oczy rzuca się świetnie zachowana oryginalna zabudowa miasteczka. Svaneke słynie ze sztuki i lokalnego rzemieślnictwa. Najwięcej klimatycznych lokali spotkacie na ulicy Brænderigænget. Na rynku Glastorve oprócz charakterystycznych sklepików znajdziemy słodką atrakcję zarówno dla dzieci jak i dorosłych - fabrykę karmelków. Mówiąc o Svaneke nie można zapominać też o wędzarni z pięcioma kominami, w której serwują świetne ryby oraz latarni morskiej Svaneke Fyr, z której roztacza się piękny widok.
Svaneke Fyr |
Wędzarnia i pyszne rybki ;) |
Rowery stoją oparte o mur niczym nie zabezpieczone. Tutaj nikomu nie przychodzi do głowy, żeby kraść rowery. |
Bornholm jest dla każdego! |
Fabryka cukierków w Svaneke |
Drugim miastem, które naprawdę mnie zauroczyło było Aakirkeby. Wcześniej pełniło funkcję stolicy Bornholmu. Obecnie to miasto łabędzi i kwiatów. Ciche, spokojne, zadbane. Polecam.
Aakirkeby - miasto łabędzi |
I uwaga! Na gorące dni polecam park wodny Joboland z kilkonastoma basenami, zjeżdżalniami, atrakcjami dla starszych i młodszych.Wstęp kosztuje około 55 zł, a w upalne dni naprawdę przynosi ukojenie!
To co przekonałam Was do Bornholmu? Widzimy się na bornholmskich ścieżkach?
Szerokości!
4 komentarzy
Bornholm od dawna jest wysoko na mojej liście do odwiedzenia. Wpis z ciekawością przeczytałam i zdjęcia obejrzałam.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto i dodatkowo blisko!:)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńŚwietne pamiątki i wspomnienia z różnych Waszych wypraw. Ja jednak chętnie zobaczyłabym też wpis na temat tego, w jaki sposób przygotowujecie się do podróży. Może warto zabrać ze sobą jakąś apteczkę, cieplejsze ubrania i coś, co uchroni nas przed deszczem? Czy polecacie też np. worek wodoszczelny na najważniejsze rzeczy, jeśli złapie nasz deszcz? Chyba trzeba wcześniej o tym pomyśleć.
OdpowiedzUsuń