Zamknij się w słoiku Polaku! - krótki felieton o Nas

Ostatnia wizyta w Poznaniu i spanie w 8 osobowym hostelowym pokoju pełnym "Arabów" natchnęły mnie do napisania posta o dosyć nietypowym jak na mnie temacie: o Polaku zamkniętym na innych ludzi - POLAKU SŁOIKU. Nie mówię tutaj o ludności napływowej do Warszawy, bo tak często nazywają nas - nierodowitych Warszawiaków, ale o Polakach zamkniętych w sobie, zamkniętych na obce kultury i religie, ale paradoksalnie... również na innych Polaków. Żeby zobrazować o co mi chodzi odpowiedzmy sobie na pytanie wybierając jedną z poniższych odpowiedzi:

Kiedy zagaduje/ uśmiecha się do mnie na ulicy zupełnie obca osoba myślę:
a) na pewno chce ode mnie pieniędzy
b) chyba jest nienormalny
c) chyba jest zjarany/ nawalony

Niestety każda z tych odpowiedzi jest poprawna, bo o ile w większości przypadkow nieznajomi nie mają nic złego na myśli, to my Polacy właśnie w ten sposób do nich podchodzimy. Tylko skąd to się bierze? Dlaczego jesteśmy tak zamknięci na drugiego człowieka - nie tylko na inne kultury i narodowości, ale również na siebie wzajemnie?


Każdy z nas słyszał zapewne od dziecka: nie rozmawiaj z nieznajomymi, nie odchodź od grupy, nie chodź sam po nieznanej okolicy. I chociaż słowami naszych mam i  innych członków rodziny kierują dobre intencje (na pewno słuszne w niektórych sytuacjach), to słuchając ich słów nie doświadczylibyśmy szczęścia, które gwarantuje obcowanie z drugim człowiekiem. Ja mogę przyznać z dumą "Nie zawsze słuchałam Cię Mamo" i jestem z tego powodu dumna.


Podczas tego samego weekendu w Poznaniu, koleżanka opowiadała mi, że była w naszych polskich górach. Zaczepiło ją dwóch chłopaków. Z jednej strony na sytuację można spojrzeć negatywnie - na pewno zaciągną mnie w krzaki, zgwałcą, zamordują. Z drugiej strony można pomyśleć w kontekście ile od danej osoby się nauczę, dowiem, otrzymam. 
Moja podróż do Tajlandii, była cudownym przeżyciem - niesamowity kraj, słońce, plaża, luksusowe hotele. Jednak po powrocie do domu zdałam sobie sprawę, że czegoś mi brakowało i dopiero po pewnym czasie doszło do mnie co to było...właśnie te luksusowe hotele były problemem. Brakowało mi kontaktu z lokalną kulturą, rozmowami i codziennymi zwyczajami. I dalej... Maroko i mieszkanie u "Arabów". Nikt mnie nie wysadził, nie zamordował, nie zrobił krzywdy. Gdybym nie zdecydowała się na zamieszkanie u nich w domu, straciłabym bardzo wiele wspomnień i możliwość dowiedzenia się czegoś więcej o ich kulturze. 
W wielu przypadkach bilans otwartości na drugiego człowieka wypada na niekorzyść Polski. Anglicy i Amerykanie natomiast to mistrzowie small talku i uśmiechu. Takie zdawałoby się nic nie znaczące zachowanie, a może poprawić humor. A teraz spójrzmy na nasze polskie realia. Ile razy uśmiechasz się do przechodnia, mówisz "na zdrowie" kiedy ktoś kichnie, pochwalisz fajny ciuch dziewczyny siedzącej na przeciwko w autobusie? I odwrotna sytuacja. To Ty jesteś tą osobą, do której ktoś się uśmiechnie lub powie jakiś  komplement. Jak się czujesz? No nie wierzę, że chociaż na sekundę nie zrobi Ci się miło. 



Podróżując nocnym autostopem, rozmawiając z nieznajomymi, czy zwiedzając miejsca z bezdomnymi dużo ryzykowałam. Nie żałuję. Nigdy jednak nie należy tracić czujności, bo patrząc na nasze mamy nie tylko my ryzykujemy. Moja mama również, bo puszczając mnie już w wieku 17 lat na pierwszą samotną wycieczkę za granicę z mapą w ręku, też sporo ryzykowała i naprawdę wykazała się sporą odwagą, ale i nauczycielką życia, bo to dzięki jej zgodzie i spotkanym podczas podróży ludziom tak wiele się nauczyłam. Za to jestem jej bardzo wdzięczna. 
A więc dzisiaj, jutro każdego dnia uśmiechnijmy się do nieznajomego w tramwaju lub zagadajmy do Pani na przystanku, a życie otworzy przed nami nowe możliwości i wiele nas nauczy. 

POLAKU NIE BĄDŹ SŁOIKIEM! NIE ZAMYKAJ SIĘ W SOBIE!

Lecę poznać kogoś nowego ;)

0 komentarzy