Magia na środku pustyni - Uluru i Kata Tjuta

W każdym kraju jest takie miejsce, którego ominięcie jest grzechem. Do takich miejsc należy Park Narodowy Uluru-Kata Tjuta. Jedni są nim zachwyceni, inni uważają, że nie ma co się pchać tyle kilometrów na środek pustyni, żeby zobaczyć leżącą skałę. My jednak musieliśmy przekonać się na własne oczy i nie zawiedliśmy się!


Uluru (Ayers Rock) to monolit, czyli pojedynczy twór skalny (obecnie naukowcy spierają się czy rzeczywiście Uluru jest monolitem) na środku Australii, popularny dzięki swojej umiejętności odbijania światła słonecznego. Dzięki temu zachwyca różnorodnością barw podczas wschodów i zachodów słońca. Jest to również święta skała Aborygenów, gdzie nie tylko oddawali kult swoim bóstwom, ale również wiedli żywot i chowali się przed zwierzętami. Kusi swoim kształtem wielu turystów, którzy mimo nieoficjalnego zakazu, próbują się na nią wspiąć. Niestety dla niektórych kończy się to śmiercią.

Zachmurzone Uluru i tak robi niesamowite wrażenie
Monolit jest bardzo zróżnicowany w swojej strukturze. W takich grotach mieszkali Aborygeni.

Wejście na Uluru. O ironio! Zakazują wspinania, a szlaki budują.

Kata Tjuta (The Olgas) to sąsiadki Uluru. Nazwa oznacza "wiele głów". Również i te formacje skalne są święte dla Aborygenów. Dawniej odbywały się tu aborygeńskie ceremonie czy kary na złoczyńcach np. za zbrodnie przeciw kobietom. 
Ziemia obiecana? Prawie! To Kata Tjuta.
Mimo odległości i ceny warto włączyć ten punkt w plan zwiedzania Australii. A drogo tu  jak choler* (mimo, iż komfort pozostawia wiele do życzenia). My na miejsce docieramy promocyjnymi lotami linii Jetstar (warto posiadać członkostwo w klubie). Wybór noclegu nie jest zbyt skomplikowany. Tutejszy kurort Ayers Rock Resort ma monopol na noclegi. Można sobie wybrać opcję spania, ale nawet ta najtańsza jest droga. My decydujemy się na pokój czteroosobowy - prawie najtańszą opcję. Zresztą w pokoju i tak za wiele się nie przebywa, bo z samego rana wyjeżdżamy na wschód słońca, a wieczorem na zachód.  Najlepszą opcją na zwiedzanie jest wypożyczenie samochodu. Trzeba to zrobić z wyprzedzeniem, bo tu na miejscu już wszystko zarezerwowane. Nam do kompletu udaje się zgarnąć dwóch nieznajomych Polski, którzy szybko stają się naszymi znajomymi i udają w każdą podróż:) 

Punkty widokowe pod Uluru - inne na wschód i inne na zachód słońca

Krajobraz wokół Uluru nie zawsze jest pustynny. 

10 kilometrów wokół góry z czasem zaczyna się dłużyć...

...zupełnie inaczej jest na Kata Tjuta. Tu widoki co chwilę zachwycają.

Z samego rana jeszcze nie było tak gorąco - szlaki Kata Tjuta
Niestety/stety pogoda nam nie sprzyja. Słońce jest za chmurami i wschód słońca nie za bardzo się udaje. Jest to niezwykłe zjawisko, bo codziennie leje się tu żar z nieba. Mogłoby się wydawać, że mamy pecha. A tu wręcz przeciwnie! Dzięki takiej pogodzie ("tylko 32 stopnie") udaje się nam przejść szlak Kata Tjuta (który jest zamykany podczas upałów) oraz 10 km trasę wokół Uluru! Mnie urzekło Kata Tjuta. Jedno z najpiękniejszych miejsc jakie widziałam w życiu. Dech zapiera szczególnie po wejściu na szczyt.

Na sam koniec powiem, że na Uluru warto poświęcić 3 dni - przyjechać z samego rana pierwszego dnia, spędzić kolejny dzień na wędrówce i wyjechać 3 dnia . Dzięki temu nawet jeśli pierwszego dnia nie uda się nam zobaczyć wschodu słońca, uda się kolejnego :)


Zdjęcia powyżej zostały zrobione o 5:00 rano. Jeszcze chłodno, za chwilę miało być 40 stopni :) 
Podczas wyprawy do Parku Narodowego Uluru-Kata Tjuta nie wypoczęliśmy. Codzienne pobudki o 3:30, powroty z zachodów słońca... to dawało ok 3/4 godzin snu. Jak na miesiąc miodowy to mało:P My jednak nie żałujemy ani jednej nieprzespanej minuty. 



Jeżeli wpis okazał się przydatny, albo po prostu Ci się spodobał, nie wahaj się i zostaw like'a na FB/followuj na Insta/ skomentuj poniżej. Twoja reakcja na to co robię bardzo mnie ucieszy :) Dziękuję!

https://www.facebook.com/Korpopirania-blog-499040603590564/https://www.instagram.com/korpopirania_blog/

0 komentarzy