Bangkok dla Polaków- łatwiejsze niż myślisz

Wiele osób, kiedy słyszy Bangkok myśli "ja tam nigdy nie pojadę". Tajlandia dla wielu osób jest cały czas zbyt odległym krajem, miejscem nie do zdobycia. Wolą jechać gdzieś bliżej: Barcelona, Paryż, Londyn, bo niby łatwiej zorganizować podróż. To nie prawda! Zorganizowanie wycieczki do Tajlandii, jest dziecinnie proste! Na szczególną uwagę zasługuje Bangkok, o którym pisałam już trochę tutaj. Warto jednak bardziej szczegółowo pochylić się nad tym miastem, bo naprawdę jest to miejsce do którego chce się wracać! I dla wszystkich! :) 
Dlaczego ja pokochałam Bangkok? O tym w tym wpisie, zdjęciach i króciutkim video. Zaczynamy!

Bangkok jest pełen sprzeczności. Z jednej strony jest to pełne dynamiki, zdawałoby się żyjące przez 24h miasto, z drugiej strony nikt się nie spieszy. Życie szczególnie lokalnych ludzi toczy się powolnym, wszystkim znanym rytmem - wstają rano, rozstawiają swoje kramy, chowają swoje kramy w największy upał, rozstawiają na powrót wieczorem.

Mimo wszechobecnych sklepów 7/11 można napotkać te bardziej tradycyjne, rodzinne sklepy

Składam, rozkładam, składam, rozkładam - rutyna straganiarzy nikogo tu nie dziwi
Ale Bangkok to również miasto 1001 kabli. Tu zdawać by się mogło nikt nie dba o bezpieczeństwo. Cała "konstrukcja" elektryczna jest tu zupełnie nieprzemyślana (zresztą to powtarza się również w całej Tajlandii). Coś nie działa? Doczepmy kolejny kabelek i jeszcze jeden, i kolejny. Czysty artyzm. Jednak całe szczęście można ich dotknąć - są izolowane, więc nikt życia nie straci ;).


Bieda i bogactwo, bogactwo i bieda. Znów te kontrasty. Obok niezwykłych drapaczy chmur w ilości jakiej w Warszawie nawet nie doświadczysz, slumsy, ubodzy, mieszkania na łódkach czy ulicach. Zadziwiające jest to, że nie boisz się przechodzić nawet przez te gorsze ulice. Może czasami ktoś Cię zaczepi, poprosi o parę groszy i bardzo często będzie to dziecko, jednak na pewno nie doświadczysz agresji, a uśmiechu lub pogodnego machnięcia ręką.

Niektórzy mieszkają na wodzie

Warunki w domach na wodzie nie są zbyt dobre
Kobiety rządzą w Bangkoku. Niestety jest to stwierdzenie dosyć ironiczne. Rządzą jeżeli chodzi o pracę na straganach. To one wykonują najcięższą pracę na stoiskach z jedzeniem. Rozkładają, składają, gotują, zmywają. Co robią mężczyźni? Leżą na leżakach lub krawężnikach ucinając sobie drzemkę. Bo po co harować jak mają obok służbę?



Bangkok nocą żyje i jest niesamowicie bezpieczny! Wielu turystów podkreśla ilość szczurów i karaluchów, która wychodzi nocą w Bangkoku. Ja, która ekstremalnie brzydzę się wszelkich pająków, robali, szczurów itp. też oczywiście się bałam. Jednak żadne z tych stworzeń nawet mnie nie dotknęło (przynajmniej o tym nie wiem :P). Warto więc wysunąć nocą stopę z bezpiecznego, idealnego hotelu i skosztować prawdziwego bangkokskiego życia. A Bangkok nocą zdumiewa, zachwyca, rozkochuje w sobie:) W tym mieście nie można się nudzić - szczególnie nocą! I nie chodzi o jakiś ping pong show, czy sexturystykę, chociaż pewnie wiele osób jedzie tam w tym celu. Tam nocą niesamowite jest wszystko: od podróży autobusem miejskim przez niekończące się nawet nocą korki, pełne ludzi China Town, backpackerską Khao San Road, po niezwykle sympatycznych lokalsów, którzy wiedząc, że turyści nie dają rady za dnia z upałami, wychodzą na ulice właśnie nocą. 
Nie umiem nawet tego klimatu opisać. Obejrzyjcie krótkie video i kilka fotek, a może dacie się przekonać ;)







Bangkok, każdy da radę - informacje praktyczne
Wychodzimy z lotniska, a raczej zjeżdżamy na najniższe piętro lotniska, by złapać świetny środek transportu - Airport City Line - nie ma możliwości nietrafienia - lotnisko jest świetnie oznaczone, więc bez problemu znajdziecie pociąg do Bangkoku. Omijacie w ten sposób wszystkie płatne autostrady, no i jesteście w centrum w 30 minut, a to w Bangkoku naprawdę jest osiągnięciem. Z centrum można podjechać gdziekolwiek taksówką, które są bardzo tanie.

Jeżeli chodzi o noclegi, to bardzo łatwo jest znaleźć hotel z basenem na dachu za 30-40 zł za noc na serwisach typu booking.com czy  agoda.com. Airbnb moim zdaniem tym razem się nie sprawdzi, bo hotele wychodzą o wiele taniej niż prywatne kwatery. Dodatkowo serwisy te podają nazwy hoteli w lokalnym języku, co bardzo przydaje się w taksówce - nawet nie trzeba nic mówić - wystarczy pokazać adres taxówkarzowi i jesteśmy na miejscu (angielski na niewiele się zda, bo nikt tam po angielsku prawie nie mówi).

0 komentarzy