Sintra z dzieckiem - który portugalski zamek zwiedzić?

30 kilometrów od Lizbony leży niewielka miejscowość Sintra, znana przede wszystkim jako miejsce startowe do pobliskich zamków: Pałacu Pena, czy Quinta da Regaleira. Jeżeli jesteście w Lizbonie polecam zaplanować jeden dzień w tych okolicach. I to nawet jeśli nie wypożyczyliście samochodu! Dojazd jest banalnie prosty - godzina jazdy pociągiem z Dworca Rossio za jedyne 2,30 Euro (cena na 2022).  

My jako rodzice 22 miesięcznego wówczas Jasia mieliśmy jednak niemały orzech do zgryzienia: czy da się tam poruszać wózkiem?Stwierdziliśmy: RYZYKUJEMY! Portugalia z dzieckiem nie jest nam straszna!


Swoją podróż za namową sąsiadów planowaliśmy rozpocząć od posiadłości kontrowersyjnego bogacza czyli Zamku Quinta da Regaleira. Nasi sąsiedzi przetestowali tę trasę ze swoimi dziećmi i powiedzieli, że tam na spokojnie damy radę, nawet z wózkiem. 
W samej Sintrze jest bardzo dużo drogowskazów, więc na miejscu nie jest ciężko znaleźć drogę do tej atrakcji. Samo miasteczko zresztą też jest bardzo przyjemne. Śliczne budynki, czyste ulice i... przepyszna fabryka Pasteis de Nata (Fabrica Nata), na miarę tych z Belem! Lub nawet lepszych! Serio! Wypiekane na miejscu, cieplutkie - warto do niej zajrzeć. 




 
Wracając do wizyty w Quinta da Regaleira. Jeśli Wasz malec jeździ jeszcze w wózku albo dla bezpieczeństwa wolicie mieć wózek pod ręką, to Quinta nie będzie Wam sprawiać większego problemu. Na terenie posiadłości znajdziecie szerokie trasy (chociaż pod górkę) oraz sporo ciekawych atrakcji dla dzieci - fontanny, kryjówki, labirynty. To wszystko sprawia, że wizyta w tym miejscu jest naprawdę przyjemnością. 
O ten mistyczny klimat posiadłości zatroszczył się wspomniany wcześniej milioner - Antonio Carvalho Monteiro. Odziedziczył on sporą fortunę i nie zawahał się części fortuny przeznaczyć na zachciankę, jaką było postawienie pałacyku i "tajemniczego ogrodu". Antonio miał bowiem specyficzne zainteresowania, mieszał różne wierzenia, religie, był zafascynowany okultyzmem i ezoteryką. To wszystko miało wpływ na kształt obecnej posiadłości da Regaleira i jej niezwykły klimat.
 





Najciekawszą atrakcją dla Waszych dzieci może być Studnia Wtajemniczenia znajdująca się na terenie parku. Tak naprawdę to jest jedyny moment, gdzie, jeśli macie ze sobą wózek, możecie napotkać problem. Wchodzi się tam bowiem górą i schodzi w dół. Nie można wjechać wózkiem, ale można go zostawić pod wejściem i po niego wrócić. My tak zrobiliśmy. co prawda jedno z nas (Kamil;) ) musiało iść po niego na górę, ale trasa nie jest długa i męcząca więc odebranie wózka zajmuje dosłownie kilka minut.
 

 
O ile nie mieliśmy wątpliwości co do odwiedzin Quinta da Regaleira, to mieliśmy je w przypadku Pałacu Pena. Nikt z naszych znajomych nie był w tym miejscu i nie byliśmy pewni czy poradzimy sobie z dzieckiem, ponieważ zamek znajduje się na wzgórzu. 
Początkowo mieliśmy odpuścić i wrócić do domu. Dusza podróżnika i ciekawość nie dały nam jednak zrezygnować. Po krótkim zastanowieniu stwierdziliśmy, że zaryzykujemy. I uwaga... zdecydowaliśmy się iść tam na piechotę! :D A to wszystko za namową turystów, którzy powiedzieli nam, że do Zamku już tylko kawałek. I tak pchając wózek, robiło się coraz bardziej stromo, a my byliśmy coraz bardziej zmęczeni. Stwierdziliśmy, że jednak na piechotę tam nie dojdziemy.  
 
 
"Autobus! To jest to! Podjedźmy tam autobusem". Ale znalezienie właściwego przystanku też zajęło nam chwilę. Bo niektórzy lokalsi wskazywali jeden przystanek, inni drugi. Takiego pecha mieliśmy :D! Nareszcie udało się nam znaleźć właściwy, jednak był on upchany po korek (my mieliśmy wózek plus  panowała pandemia). 
Podjęliśmy więc trzecią i ostatnią próbę - złapanie Ubera/ taksówki. To też okazało się niełatwym zadaniem, bo na zegarze wybiła 16:00 i nikomu nie uśmiechało się jechać na górę. W końcu jednak się udało! Cała podróż taksówką trwała 20 minut (a my taki dystans chcieliśmy pokonać z wózkiem na piechotę!). Oczywiście mimo późnej godziny nie było żadnych happy hours i musieliśmy zapłacić pełną kwotę za wejście. Zdecydowaliśmy się na bilet tylko do parku, bez wejścia na Zamek. 
Już przy Zamku okazało się, że część, którą chcieliśmy zobaczyć była wliczona w wejściówkę parkową. Nie trzeba było płacić dodatkowo, żeby pochodzić po murach i dziedzińcu Zamku!:) A różnica w cenie była spora. 
Historia Pałacu Pena jest również dosyć ciekawa. Dawniej stała w tym miejscu tylko kapliczka Matki Boskiej Peneńskiej. Z czasem Ferdynand II Koburg, który był mężem królowej Portugalii i chciał przykryć słabe rządy swojej żony Marii II, postanowił inwestować w kulturę. Jedną z takich inwestycji był Pałac Pena. A, że zlecił zaprojektowanie budowli, architektowi, który nigdy prawdziwym architektem nie był (z zawodu był geologiem i wojskowym), to budynek wygląda jak wygląda - połączenie Zamku w Disneylandzie z tym w Las Vegas :D Dla jednych kicz, dla innych zamek jak z bajki. My byliśmy zachwyceni widokami, które rozciągały się z zamku. Same mury też zrobiły na nas wrażenie. 
Zamek otoczony jest parkiem, momentami delikatnie pod górkę. Nam udało się wtaszczyć wózek na samą górę, zbytnio się przy tym nie męcząc. Także i Wam powinno się udać.







Oczywiście w Sintrze i okolicach jest znacznie więcej do robienia i zobaczenia. Na pewno w te rejony jeszcze zajrzymy, bo zarówno okolice Sintry, jak i cała Portugalia, bardzo się nam podobały.

0 komentarzy